Zamek rodu Isilme

Mea Isilme

Prawie pasuje do dzwięków harfy*uśmiechneła sie do ciotki*

Rivellien

Co ma znaczyć prawie?*odsłoniła zęby jak wściekłe zwierze*

Mea Isilme

Ale tylko spokojnie*nie lubiła gdy ciotka przybierała ten wyraz twarzy bo często nie wróżył nic dobrego* wdech, wydech...*to rozłościło ciotke jeszce bardziej*

Rivellien

Pytam grzecznie jeszcze raz: Co miało znaczyć prawie?

Mea Isilme

Tak mi się wyrwało*powiedziała wolno i wyraźnie*

Rivellien

N-a-p-e-w-n-o-?*powiedziała wolniej i wyraźniej*

Mea Isilme

N-a-p-e-w-n-o *powiedziała tak że wolniej i wyraźniej się nie dało*

Mea Isilme

*znów sięgneła po smyczek i zaczeła grać*

Rivellien

T-o d-o-b-r-z-e. *powiedziała, przeciągnęła palcami po strunach i zanuciła* What can I say? Only empty nest...

Assire I. Sabretooth

*przewróciła oczami, grała dalej i nuciła coś pod nosem*

[eeej, tu by się KAŻDEMU oddzielna sala koncertowa przydała Razz

]

Mea Isilme

*pożuciła wiolączele dla barku który stał w rogu* Łyk talentu *wyjaśniła zdziwionym towarzyszką*

Kassis Isilme

*weszła i słysząc kakofonię dźwięków wydarła się w niebogłosy* Aaa! Aaa! Były sobie smoczki dwa! Szarobure, buroszare obydwa!

Rivellien

Yeah! Miały łaty obydwa!

Kassis Isilme

Jeeeee! *wrzasnęła jeszcze mocniej, po czym nagle przestała, kulturalnie podeszła do barku i nalała sobie wina* Już mi lepiej.

Raven Isilme

*Weszła, rozejżała się, a po chwili wyszła, nie lubiąc hałasu*