Zamek rodu Isilme

Raven Isilme

Mogę poprosić?*Zapytała cicho*

Kassis Isilme

Ja też. Wygląda hmm... ciekawie. Chyba, że sama wypijesz, Tin *uśmiechnęła się i delikatnie wyjęła prababce kufel z ręki* No już, daj innym!

Rivellien

Niee!! *zasłoniła się ręką i poczołgała w kąt karczmy* To nie jest to co myślę, prawda?! To nie jest to przecież tego się nie da wytrzymać!

Assire I. Sabretooth

*zajrzała Kass przez ramię* Be, Kassis, be! Prababci wyrywać! Fuuuu, co to jest?

Rivellien

*Popatrzyła błagalnie na Tinuviel* To nie jest Krzyk, prawda?

Kassis Isilme

*spojrzała na skrzywioną Assire* Już wiesz czemu jej zabrałam? Nawet Riv wie, że to dobrze nie robi. Ja moją prośbę wycofuję. Nie mam antidotum pod ręką!

Rivellien

Jeśli to jest Krzyk...*podczołgała sie do beczki* To nawet najsilniejsze antidotum nie pomoże... Chyba że masz proszek...*uśmiechnęła się złośliwie*

Kassis Isilme

Mamo, nalać? *Kassis wskazała czarną maź* Czy jednak nie... Bo chyba nie ma chętnych do picia.

Raven Isilme

Może jednak podziękuję...Przynajmniej na razie...Mogłabyś mi to dokładniej opisać siostro?

Rivellien

Jeżeli to to co myślę, a myślę że to Krzyk Śmierci... To nazwa mówi sama za siebie...*powiedziała i delikatnie zbliżyła się do beczki, po czym prędko przywarła do jej ściankę bojąc się spojrzeć na ciecz.*

Assire I. Sabretooth

*podeszła bliżej do beczki, zaglądając ponad ramieniem Tavey (Riv? Zgubiłam się już ^^) Włożyła palec do beczki i ostrożnie zessała z niego kropelkę czarnej mazi. Skrzywiła się i w tępie, który zaskoczyłby węża a błyskawicy zrobiłby niemiłą niespodziankę (buahaha, powtarzam się) wyjęła zza paska bukłak z rumem, otworzyła go i wypiła zawartość na hejnał* Ja zawsze wiedziałam, FUUUJ, że rodzina Isilme do normalnych nie należy... Ale tu, Tinuviel przesadziłaś! To smakuje jak... czanra lepka ciecz o nazwie Krzyk Śmierci. Tego się nie da nawet porównać z najgorszymi drinkami Młotorękiego Billly'ego... Nasz kucharz pokładowy. Lubił eksperymentować z alkoholami, a potem on sam to pił. *wyjaśniła, widząc zdziwione miny rodziny*

Rivellien

*w mgnieniu oka oderwała się od beczki i poczołgała się spowrotem w kąt* [Riv, tutaj jeszcze Riv^^^] Może jesteś mocna ale wątpię by był to Krzyk skoro jeszcze żyjesz...

Tinuviel

*Wybuchnęła śmiechem*To nie Krzyk, To Emulivius, pamiętasz? to po tym zrobiłam ten numer w lesie, a jak brakło wina i miodu to w karczmi tylko to sie piło... A co do Krzyku, to nie radzę pić na litry... Chyba że ma się doła...*Uśmiechnęła się*Chcecie to spróbujcie...

Rivellien

*Podeszła do beczki, wziąwszy uprzednio kieliszek, po czym zanurzyła do w cieczy i napiła się* Emulivius, no tak... Krzyk to napój sadystów i samobójców, zwłaszcza w połączeniu z proszkiem...

Raven Isilme

No to ponowię prośbę* Wzięła sobie puchar, i napełniła cieczą. Po kilku łykach uśmiechnęła się* Dobry...