Zamek rodu Isilme

Assire I. Sabretooth

[DLACZEGO JAK MNIE NIE MA ZAWSZE JEST NAJLEPSZA ZABAWA, CO?!?!?!?! DLACZEEEEGOOOO?!!!!!?? Tęskniliście za swoją zUą Assire...? ^^]

*uniosła głowę znad stołu i przyjrzała się szanownemu zgromadzeniu* Oj, Tin wysoko mierzy. *potem, z pewnym opóźnieniem zadziałał słuch. Assire zmierzyła rozbawionym spojrzeniem Leatha* Rytmu nie trzymasz. A tak w ogóle to witam. *głową wskazała mu miejsce obok siebie*[/u]

Tinuviel

Witaj, witaj... *Odstawiła ostatnie butelki i zaczęła przekopywać "apteczkę" za ladą*

Rivellien

Tin możesz szukasz tego.*wskazała na mały woreczek z proszkiem*

Assire I. Sabretooth

Coś na kaca?

Rivellien

Eeee... tak jakby. Powiedz jej Tin.

Tinuviel

Co mam jej powiedzieć?? *Spojrzała na nią i wyjęła dwa inne woreczki i przyszykowała kubek z wodą*

Rivellien

No eee... co to jest i jak działa powiedz.

Tinuviel

Sama jej powiedz... A tak wogóle skąd to masz?? Okradłaś stary dom Isandura czy Anarie ci dała?? *spojrzała na nią uważnie*

Rivellien

To zostanie moją słodką tajemnicą.

Tinuviel

I tak się dowiem... *wsypała zawartości obydwóch woreczków do kubka z wodą i zamieszała. nad mieszaniną zaczęła się unosić zielona mgięłka*

Rivellien

*przeszła obok Tin i niezauważalnie wsypała jej zawartość swojego woreczka do kubka*

Tinuviel

*Złapała Riv za nadgarstek*Masz pecha... Mam antidotum... *Uśmiechnęła się*

Rivellien

Łiiii! *sypnęła Tin w twarz resztką proszku i jakoś tak się dziwnie wykręciła, że udało jej się zabrać jej antidotum*

Tinuviel

*Zaśmiała się i wyjęła z apteczki fiolkę, wlała jej zawartość do kubka i wypiła mieszankę jednym chaustem*

Rivellien

Assire! NA NIĄ*krzyknęła i rzuciła się na Tin*